zapowiadali duży upał. Wziąłem urlop. Miki dał się bez poblemu namówić na wyjazd. Opracowałem nową trasę. Nie wszystko było na mapach. Wspomagałem się zdjęciami satelitarnymi. Rzeczywistość okazała się banalnie prosta, trafiliśmy bez problemu. Tylko upał był jak trzeba. Trasa: Tczew, Stanisławie, Małżewo, Boroszewo, Ciecholewy, Kokoszkowy, Semlin, Pinczyn, Pałubinek (przy sklepie przerwa na bułkę i loda), Zamek Kiszewski (zjeżdżając 0,5 km z trasy obejrzeliśmy ruiny zamku), Stara Kiszewa, Konarzyny, biwak nad Jez. Drzęczno. W sumie dało to 63 km. Po obiedzie wybraliśmy się jeszcze z Maćkiem na objazd okolicy: Olpuch, Ruda (pstrągi) i powrót.
upał straszny, wiatru zero, burza wisi w powietrzu, ale nie pada. Postanowiłem się przejechać: Koźliny PGR, Steblewo, Giemlice, Suchy Dąb, Krzywe Koło, Koźliny PGR, Tczew. Po pierwszej godzinie jazdy miałem na liczniku 25,86 przejechanych kilometrów. Ale wróciłem mokry jak ścierka. Potem prysznic, a teraz zimny Lech!
Do południa trochę pojeździłem po okolicznych lasach odwiedzając m.in. Olpuch, Rudę, Bąk. Po południu powrót do Tczewa tą samą trasą tyle, że od Skarszew jechałem przez Gołębiewko, Sobowidz.
sobota, 9:15 wyjechałem wzdłuż kanału na Rokitki, Goszyn, Małżewo, Boroszewo i dalej nieznane: drogą na Ciecholewy około 500 m i w prawo na Bojary, potem przekroczyłem szosę 222 i zgodnie z kierunkowskazem dotarłem do Obozina, a stamtąd do Bolesławowa. Ominąłem w ten sposób ruchliwą szosę przez Turze i Godziszewo. Dalej już utartym szlakiem: Skarszewy (trochę popadało) Więckowy, Pogódki, Czerniki, Stara Kiszewa, Konarzyni i lasem do biwaku nad Jeziorem Drzęczno. Fajna trasa choć z uwagi na dużą ilość km w terenie niezbyt łatwa.
Na google earth znalazłem drogę, którą postanowiłem wypróbować. Pojechałem przez Dąbrówkę, Dalwin i zawróciłem do Turza. Dojechałem do Jeziora Damaszka i odnalazłem drogę południową stroną tego jeziora. Tak dojechałem do Damaszki, a potem do Boroszewa. Do Tczewa wróciłem przez Małżewo, Małżewko, Szpęgawę.
jechałem sam wzdłuż kanału do Rokitek, przez Jeziora Rokickie do Goszyna, Swarożyn, wzdłuż autostrady przez Brzeźno do Klonówki, Pelplin, Radostowo, Subkowy, Bałdowo, w Tczewie jeszcze bulwar (dużo ludzi i parę łodzi na przystani)
Mikiego namówiłem choć miał już w nogach 40 km zrobione przed południem. Chmury wisiały, ale postanowiliśmy spróbować szczęścia. I pojechaliśmy: Koźliny, Suchy Dąb, Skowarcz, Różyny, Ulkowy. W Ulkowach Miki zaprotestował, że chce najkrótszą drogą do domu. Pojechaliśmy na Pśzczółki. Przed Pszczółkami niespodzianka: na zlikwidowanej linii kolejowej do Skarszew wykonano pięką asfaltową ścieżkę. Musieliśmy ją wypróbować i tak dojechaliśmy do autostrady, gdzie ścieżka się na razie kończy. Znaleźliśmy wiadukt pod A1 i dotarliśmy do Żelisławek, Rębielcza, Pszczółek, Koźlin i do domu.
korzystając z pobytu w Kątach Rybackich podczas Turnieju "Jantar Bałtyku" pożyczyłem rower w ośrodku i zwiedziłem dodatkowo Krynicę Morską dokąd było według słupków hekto- i kilometrowych 15 km. Rower - najzwyklejszy, bez przerzutek,w dodatku damka, ale się przejechałem!
Zacząłem jeździć kilka lat temu i bardzo mi się to podoba. Polubiłem turystykę rowerową, choć zdrowie i kondycja też mają niebagatelne znaczenie.
11.05.2009